piątek, 3 sierpnia 2012

Piątek

 Ten tydzień był na poranną zmianę, czyli wczesne, szybkie poranki i dłuższe popołudnia. Cały tydzień posiadywałam w pracy po godzinach, tylko po to aby spełnić oczekiwania szefostwa (żeby się nie przyczepiło w kolejnym tygodniu) ,no i przede wszystkim dlatego żeby w piątek wyjść wcześniej. I plan się powiódł do piątku do 14, bo tu jak miałam wyjść z pracy, punkt  14 walnęło z nieba, FUCK!!!!! Wysiedziałam tam do 15.30, i powiedziałam sobie o nie, dłużej tak nie dam rady,wyleciałam jak z bicza strzelił, oczywiście prosto na deszcz. Ale co tam z cukru nie jestem, dałam rade a i włosy takie bardziej puszyste się zrobiły. 
 A teraz się poleje woda ognista z Mężem, no a jutro standardowy dzień weekendu, spędzony na mopie,zmywaku,garnku i pralce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz