niedziela, 17 maja 2015

Ogórek

 Małej stuknęło pół roku, odpukać jakoś jest nawet do przodu, nie jestem sfrustrowana, zapyziała (tak mi się wydaje), zgorzkniała, dalej uczymy się siebie. Nawiązujemy jakiś kontakt, nie chce mówić że jest dobrze, bo za każdym razem jak to mówię to coś się pieprzy.
 Jest jedna rzecz, która mnie wkur.ia niemiłosiernie, to są matki. Nie zaznałam na własnej osobie terroru laktacyjnego, ale może też dlatego, że nigdzie się na ten temat publicznie nie wypowiadałam. Ale wystarczy, że jakaś zbłąkana owieczka, zapyta na forum o mleko modyfikowane, albo od kiedy wprowadzają inne matki posiłki stałe, boże, biedna już zginęła. A że mleko to zło, że od tego to dziecko będzie miało w wieku dorosłym cukrzycę, a że będzie otyłe, że co to za matka, że jej nie zależy itd, włos się jeży na głowie od agresji, sączącego się jadu, kuźwa co to ku.wa kogo obchodzi jak ktoś karmi swoje dziecko.
 Nie nawet nie chce mi się o tym pisać, samo ciśnienie się podnosi, jak o tym myślę, jednej znajomej po urodzeniu dziecka, pewna firma, mająca w swojej ofercie także sztuczne mleko, przysłała do domu parę gadżetów, znajoma zamieściła zdjęcie owych gadżetów wraz z kartką jaką dostała, wiesz że nikomu nie przyszło do głowy żeby po prostu, napisać: "O jaki miły gest."  Jad sam jad, nienawiść i frustracja.
 To samo dotyczy nosidełek dla dziecka, na początku chciałam chustę, ale wkurzało mnie już samo wiązanie, a potem rozwiązywanie, szczególnie jak Mała zaczynała wchodzić na wysokie tony, no to sprzedałam, kupiłam inne, takie który znajomy polecił, że się spisało w lato, że nie było pod spodem za gorąco itd. Kurde dobrze, że mnie ręka boska broniła, żeby się zapytać na forum, czy można nosić dziecko w czymś innym, niż chusta czy nosidełko typu mai tei, bo bym chyba już wisiała. Przecie nikt nie będzie w tym nosidełku dziecka nosił, nie wiadomo ile czasu. Nie o tym też mi się nie chce pisać, bo się tylko wkurzam.
 W związku z tym że ja karmiłam od trzeciego miesiąca mieszanie, pediatra powiedział, że jak Mała skończy cztery miesiące, to mogę zacząć podawać jej tzw pierwsze posiłki. I tak też się stało, pomału intuicyjnie. Wszędzie piszą że nie powinno się zaczynać od słodkiego, bo później nie będzie chciała jeść nic innego, no cóż Małej pierwszym posiłkiem był banan, później jabłko, marchewka, ziemniak. I odpukać Mała je wszystko, dzisiaj zamiast smoczka ssała ogórka małosolnego. Jeju napisałam że dziecko ma smoczka, fuck, to też temat tabu, lepiej się nie ujawniać.
 Wiesz to macierzyństwo jest takie trudne, tak bardzo trzeba uważać co się mówi, komu i gdzie. Najlepiej się nie odzywać. Przytulić bachora i się zrelaksować, bo inaczej to idzie zwariować.

wtorek, 3 marca 2015

Pierwsze 10 faktów z życia Kozy

 Nie ukrywam i ukrywać nie będę, że do tego wpisu zainspirowało mnie parę innych blogów które w miarę regularnie czytam, także ten teges zaczynam:
1. Do czternastego roku życia zasypiałam tylko na prawym boku, bo wierzyłam, że w ten sposób odciążam serce,
2. Nie lubię cienkich książek,
3. Jestem blacharą, uwielbiam mocne samochody,
4. Lubię czarne HARIBO
5. Kiedy u Babci jest na obiad mielony, ziemniaki i buraki to wszystko na paćkę, nie ma to wyglądu,
6. Wyjdę z domu bez portfela, telefonu, ale nie wyjdę bez balsamu do ust,
7. Jedyny powód dla którego żałuję że jestem leworęczna, to to że nie ładnie piszę piórem,
8. Pieruńsko łatwo się wzruszam,
9. Stając nago przed lustrem, stwierdzam że jest nawet nawet, drastycznie zmieniam zdanie stając przed szafą - codziennie.
10. Jako dziecko, bardzo jeszcze małe, zaglądałam pod spódnice w TV.

piątek, 20 lutego 2015

Trochę kultury

 Trochę kultury kurwa, by się powiedziało, ale mnie zatkało. Było tak wracałam z Małą ze spaceru, piękne słońce, ciepło w powietrzy czuć wiosnę, wdrapałam się z wózkiem na kładkę, i tak sobie przystanęłam po lewej stronie kładki, żeby se po prostu postać, zrobić zdjęcie cienia, podrapać się za uchem, nie ważne. Z naprzeciwka, idzie para w wózkiem, on pcha ona go pod ramię dzielnie trzyma. Ja dalej stoję, nie ruszam się, tak stoję do ominięcia, a on jedzie prosto na mnie w ostatniej chwili mnie omija i mówi : JESTEŚMY W POLSCE.  No tak mnie zamurowało, że nawet nie spojrzałam na niego, usłyszałam tylko jak jego kobieta/żona/dziewczyna/nałożnica mówi : USPOKÓJ SIĘ. Dopiero jak się oddalaliśmy od siebie pomyślałam że mogłam  powiedzieć : WŁAŚNIE WIDAĆ. Ale było już po ptokach. Nic po nim to pewnie spłynęło jak po kaczce, a ja resztę drogi już rozkminiałam.  Myślę sobie kurde zawsze staram się przestrzegać reguł na drogach, ruchomych schodach itd. ale ja stałam. No nic później pomyślałam że facet miał może zły dzień, albo stał się dopiero co tatusiem i taki dumny i zestresowany, że odreagował i tak myślę i myślę a potem doszłam do wniosku, że nawet jak bardzo by nie był zestresowany i czy cokolwiek innego to nic nie tłumaczy chamstwa i buractwa. I szkoda mi tej jego laski, bo chłopak w sumie wygląda na takiego którego to wychował tatuś z zimnym łokciem i mamusia w panterce i tipsikach, o ile tu w ogóle można mówić o wychowaniu. A już na samym końcu całej tej rozkminy, upomniałam samą siebie żeby go nie oceniać i mieć go w dupie i jeszcze na koniec końca naszło mnie współczucie dla jego rodziny o ile i ona nie jest taka sama.
Bo to był cham i prostak.










środa, 11 lutego 2015

TIME

LECI
 Jeżeli wydawało Ci się do tej pory, że czas płynie szybko, że dzień za dniem płynie jak szalony, a ty tylko zmieniasz kartki w kalendarzu i dziwisz się że znowu jest sobota, uwierz mi to tylko średnia prędkość galopująca. Kiedy urodzi się twoje dziecko czas jakby to powiedzieć, może wprost, czas po prostu zapier..ala. Mało tego to jego piętno odznaczone jest na dziecku jego wzroście i ciągle malejących ubrankach.


czwartek, 5 lutego 2015

Wywiad z gwiazdom

 Z okazji zbliżających się świąt Wielkanocnych, zaprosiłam do siebie gwiazdę i specjalnie dla Was przeprowadziłam poniższy wywiad, tadammmm:

JA - jak się czujesz?
STAR - dziękuję, ok
JA - jak się odnajdujesz w roli matki?
STAR - czasami się odnajduję czasami nie
JA - jak wygląda Twój dzień?
STAR - normalnie
JA - czy jesteś bardziej zajęta niż przed urodzeniem dziecka?
STAR - różnie
JA - co jadasz?
STAR - wszystko i nic
JA - czy po porodzie zmieniły Ci się stosunki z mężem?
STAR - jakie stosunki?
JA - rodziłaś naturalnie, czy to boli?
STAR - no raczej
JA - miałaś znieczulenie?
STAR - nie, zapomniałam
JA - no to chyba tyle, dziękuję bardzo za rozmowę i wyczerpujące odpowiedzi na moje pytania
STAR - dzięki

czwartek, 1 stycznia 2015

Życiówki rodzicielskie # 1

-kiedy padasz na twarz, a dziecko cały czas czegoś się domaga, nie myśl o tym że chcesz jak najprędzej położyć się spać, bo ci się to najnormalniej w świecie nie uda, co innego jak o tym nie myślisz, wtedy większe prawdopodobieństwo że takich sytuacji nadarzy się więcej,

-natomiast jak dziecko już uśnie stajesz przed rozkminką, iść zjeść? umyć się? czy iść spać? - najlepiej wszystko naraz, ale nigdy nie masz pewności ile czasu sen dziecka będzie trwał,

-pieluch mieć przy sobie lepiej zawsze dwie sztuki,

-zdobyta nowa umiejętność, to robota wykonywana jedną rękę, czasem stopą,

-miejsce gdzie najwięcej przebywasz z dzieckiem, zorganizuj sobie tak żeby mieć wszystko w zasięgu ręki.

wtorek, 2 grudnia 2014

Matka

 Piszę tego posta jedną ręką, drugą trzymam Koźlątko przy cycu. Właśnie przysnęła, zgodnie z dobrymi radami, powinnam ją odłożyć do wózka, czy łóżeczka, bo jak się przyzwyczai, to się nigdy nie uwolnię i tak zostanę z uwieszonym dzieckiem przy cycku do ukończenia przez nią osiemnastki. Żarty żartami, ale wychodząc ze szpitala miałam pełną głowę takich uwag i tak : nie dawaj spać przy cycku; nie bujaj; nie przytulaj tyle bo się przyzwyczai;  karm tylko piersią, mleko sztuczne to zło itd. No i masz taki magiel w głowie, nie dość że stres bo zostajesz sama z dzieckiem bez sztabu położnych, to jeszcze gdzieś w głowie myszkują złote rady.
 Minął drugi tydzień, jak Mała jest z nami w domu, i gdyby nie to, że daję jej przysnąć przy cycu, to praktycznie nie miałabym kiedy czuć jej bliskości, bo resztę czasu śpi, albo domaga się jedzenia, a apetyt ma. Mleko modyfikowane, hm w szpitalu już dała popis swojej siły w płucach, kiedy to o 3 w nocy stwierdziła: głodna jestem. A ja dopiero co skończyłam karmić, tylko ile to można mieć mleka na początku, no ja miałam tyle co ot napłakał. Przyszła położna, pierwszej nocy zabrała mi ją do sali noworodków, żebym chociaż mogła iść siku i przespać się te trzy godziny. Nie wspomnę o wymemłanych i obolałych piersiach. Drugiej nocy było to samo, tylko tym razem położna przytargała mleko i dokarmiła. Nastała cisza, głęboka cisza, długa cisza. Dziecko najedzone, wiadomo to dziecko zadowolone, co dalej wiadomo to dziecko śpiące i spokój. Także ten teges puszka takowego mleka stoi na szafce,w razie czego na czarną godzinę, a ta się przydarza zazwyczaj jakoś w nocy. I tak chyba złamałam wszystkie złote rady, ale przynajmniej wiem że moje dziecko jest najedzone, ukochane, wytulane i mam nadzieję że czuje się kochane i bezpieczne. A Mała zasypia różnie, raz w wózku sama, raz na cycku, raz bujana, raz w łóżku, a czasem z suszarką.