Zaprosiła, to co miałam nie skorzystać. Pojechałam do niej na wieś, praktycznie tylko na wieczór i na ranek. Wieczorem mówi do mnie mam ochotę na takie duże leniwe śniadanie, mówię OK, to o której wstajemy, o 8.00? OK. Wstałam, zlazłam na dół, cisza, zrobiłam sobie herbatę, cisza, sięgnęłam po rozmówki polsko-czeskie, cisza, zrobiłam drugą herbatę, sięgnęłam po książkę kucharską, cisza, zaczęłam sobie robić kawę, zaczęły się jakieś ruchy na piętrze. Myślę o w końcu, to nic że była 9.30, wybaczam Jej to bo miałam zaszczyt widzieć to (wcześniej takie widoki miałam tylko na wyłączność na mazurach w domu, ale to przeszłość).
No cóż wypiłam jeszcze jedną kawę ;p
Poznałaś moją gościnność:D
OdpowiedzUsuńnie mam nic przeciwko, oprócz tego po cholerę mówiłaś : 8.00 ;pp
OdpowiedzUsuń