Nic wielkiego, zwykły stół, ale obiecałam sobie, że jak już z M będziemy mieć swoje mieszkanie, będziemy mieć stół. Teraz owszem mamy ławę, która służy w połowie jako stolik na drukarkę, w drugiej połowie jako leżak dla kota, drugi stół jest w kuchni, typowy kwadrat, nie jemy przy nim bo jakoś tak nie wygodnie, chyba że szybkie poranne śniadania przed wyjściem do pracy. Jak już będziemy mieć ten stół, najlepiej z dechy, oczywiście byłoby super gdyby był duży, nie bujający się i bez drzazg, na parę osób, do jedzenia, picia kawy, czytania, rozwiązywania po nocy krzyżówek (takich jak kiedyś były w Przekroju), picia wódki i w ogóle żeby był centralnym punktem mieszkania, a jeszcze lepiej domu.
Bliskie do ideału:
A noce z ziomami, żeby wyglądały tak:
Mam identyczne pomysły na mój stół :D Nawet znak sklep, nawet wiem który, nawet...:D Tylko tymczasowo nie mam kasy:D
OdpowiedzUsuńa ja kasy i nie mam gdzie go postawić (czyt. nie mamy własnego M4) ;p
Usuńzauważyłem tendencję!!!! Stół bez obrusa! :)
OdpowiedzUsuńdechę ma być widać, zresztą to zawsze mniej prania, ważne dla kogoś kto nie lubi prasować ;p
UsuńZacne! Znam kilka miejsc, gzdie zrobią Ci takie na zamówienie:D za niewielki piniądz:-)
OdpowiedzUsuńMąż mi zrobi, ale poczekam bo i tak postawić nie mam gdzie ;p
OdpowiedzUsuńŻono droga, ulegając powszechnej modzie, nominowałam Cię do Liebster Blog Award:-)
OdpowiedzUsuńZajrzyj i sie spowiadaj;)
http://domatorka-domowo.blogspot.com/
oooo, jeszcze mnie nikt do niczego nie nominował :)
Usuń