poniedziałek, 24 lutego 2014

30

 To było jakoś w grudniu, dostałam sms-a od M. z pytaniem czy mogłabym mieć wolne w lutym, zapytałam okazało się że tak. Nic więcej od M. się nie dowiedziałam oprócz tego, że walutą jest euro, nazwa państwa kończy się na A, i że temperatura jest zbliżona do tej w Warszawie (gucio prawda tam jest dużo cieplej).
 Nadszedł ten dzień, spakowani, w tramwaj, autobus i na Modlin, tam dopiero w trakcie odprawy zobaczyłam gdzie lecimy na te moje trzydzieste urodziny. Paryż. Nie będę się rozpisywać o emocjach i cicho drgającym ze szczęścia sercu, bo to zbyt ckliwe nawet jak dla mnie do opisywania, a przecie jestem twardą suczą.
 Wniosków jest parę z tego wyjazdu:
- wakacje nawet tak krótkie, są mega potrzebnym do życia odmóżdżaczem,
- francuski są chyba najlepiej ubranymi kobietami na świecie, świetnie dobrane ubrania, nawet te najzwyklejsze, ale dobrej jakości, wyglądają zajebiście, fryzury, albo artystyczny nieład, albo starannie wyczesane i ułożone, do tego usta, usta zawsze podkreślone pomadką, najczęściej w kolorze czerwonym., pewnie w późniejszym poście umieszczę jeszcze parę zdjęć w wyjazdu, tu będą te tylko z komórki. Myślę że one nawet tiszert noszą z pełną klasą, są niesamowite,
- druga sprawa to ubiór mężczyzn, skrojony na miarę, dopasowany do sylwetki, kolory, struktury materiału, no po prostu piękne, gapiłam się na nich  (na kobiety też) jak łasuch na tonę pączków,
- jedzenie, przepyszne, oczywiście brylowała, bagietka, sery, ichniejsze wędliny, kawa, wino, rogaliki z czekoladą, mięso, tak mięso pomimo że jest tego samego rodzaju co nasze to w smaku jest dużo smaczniejsze, nie wiem jak to wytłumaczyć, ale jest gatunek wydaje mi się dużo smaczniejszy,
- komunikacja miejska, metro, pomimo że jest tam tego trochę, jest tak opisane, że nie sposób się zgubić,
- cały spisek zaplanowany przez M. i Dziewczynki, spowodował że się cieszyłam jak dziecko. Stare trzydziestoletnie dziecko :)
 Szort fotorelejszyn z komórkejszyn:
                                   
Odjazd z Centrum:

 Moment kiedy zobaczyłam gdzie lecimy:




Zbijamy się w kosmos:


 Kosmosu przestrzenie nie zdobyte:


 Valenty i jego pierwszy posiłek:


I pierwsze śniadanie:


I pierwszy rogalik:


 Mój prezent od Spiskowców :) :


 Urodzinowa wódka:


 W oczekiwaniu na ukochaną jajecznicę:


 Urodzinowa kawa (ilość podanego słodkiego, nawet dla mnie była duża) :


 Przygotowania do obiadu :


 I obiad ( tak Koza, jadła, od tego jest urlop żeby próbować i się nie krepować :) moje nowe motto wakacyjne) :

2 komentarze: