sobota, 18 sierpnia 2012

Sobota

 Torba dotarła, narkotyzuje się jej zapachem, zapachem skóry. To na tyle, może z czasem, w kwestii butów też zmądrzeje i kupię jakieś jedne a solidne, a nie się rozdrabniam nad taniościami.
 Nie możemy mieć z M. swoich rowerów, bo nie ma gdzie ich trzymać w niewielkim wynajmowanym mieszkaniu w stolicy. Ale od pierwszego sierpnia pojawiła się sieć stacji wynajmująca rowery, zarejestrowałam się dzisiaj, M., tak samo. Pojechaliśmy do bazy, odczepiliśmy rowery i ruszyliśmy przed siebie po ulicach stolicy. Dawno mi się tak mocno uśmiech nie szczerzył na ryju, endorfiny sięgnęły zenitu, przejechaliśmy przez większą część północnej stolicy. Biurwę teraz napiernicza, kark, dłonie, tyłek a oczy się kleją ze zmęczenia, ale jestem szczęśliwa. Już zapomniałam jak bardzo lubię ten stan, zmęczenia fizycznego, Może jutro powtórka? na Kabaty metrem i z powrotem na bajku ;p Czas pokaże czy tyłek wytrzyma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz