A czas leci, nie ma litości, najpierw nie było nic z przodu, później pojawiła się jedynka, teraz dwójka, a lada moment trójka. No i co, no i w sumie nic. Tylko te myśli wirują po głowie niczym tupolewy, a co będzie dalej, a co osiągnęłam, a czego nie, a inni to mają już to (ale może nie mają tego), cycki bardziej będą brnąć ku ziemi, skóra już tak łatwo nie odbija, kurze łapki, smoczy garb, tłuszczunio się łatwiej odkłada, no i co?
Mam swoją teorię, teorię która w jakiś specjalny sposób dotyka moje pokolenie. Mianowicie jest to teoria BABCI. Jak to one mawiają, jak byłam w Twoim wieku to byłam: mężatką, matką, gospodynią, hafciarką, kucharką, tancerką itd. Czasy się zmieniły i jak kobieta w wieku 25 lat nie ma tego co miały nasze babcie w tym wieku, to normalne, bo nawet uważa się że jeszcze ma czas. Nie wiem jak Tobie, ale mnie co jakiśczas dopada syndrom: Co osiągnęłam w swoim życiu? No i teraz zależy czy patrzymy na siebie oczami koleżanek/kolegów ze szkoły, czy patrzymy na siebie. Mama mi zawsze powtarzała, że najważniejsze jest to co sami myślimy o sobie i jak się z tym czujemy. No to tak, ja się czuję ze sobą ostatnio całkiem całkiem. Kiedyś patrząc na siebie, pod kątem znajomych ze szkoły podstawowej, to miałam taki kompleks, że nie znam perfekt dwóch języków, że nie zarabiam tysięcy, że nie mam własnego mieszkania, że co weekend nie przesiaduję na kawciach w galeriach. Kurcze,ale czy na tym życie ma polegać, owszem chciałabym znać jeden język perfekt, ale czy w związku z tym że go nie znam to mam być gorsza. Mam za to zajebistego Męża, dwa sierście, zakochaną Mamę, Babcię, rodzinę małą bo małą ,ale jest i garstkę przyjaciół, ale takich że na których wiem że mogę polegać o każdej porze dnia i nocy, o ile nie piją. Kim jest ktoś, kto mówi,czym się osiągnięcie i co nim jest. A tak swoją drogą, to czy życie ma polegać na osiąganiu.
Jak tak to ja wysiadam, poczekam, popatrzę.
Zbliża mi się połowa sześćdziesiątki, czy mnie to przeraża, trochę tak, ale to na pewno będzie kolejny fajny etap w moim życiu. Bardziej się obawiam tego że mam pracować do 67 roku życie i tego co robi państwo aby Babciom i Dziadkom żyło się lepiej, czyli nic. Ale to inna sprawa, to sprawa polityki, polityków których jak słyszę nawet wypowiadających się w temacie wpływu błonnika na przemianę materii, to mnie krew zalewa.
Koza! Może wygrasz 10 baniek i chuj z pracą!
OdpowiedzUsuńtym bardziej będę chodzić, tylko z innym nastawieniem :P
OdpowiedzUsuń