niedziela, 13 października 2013

Śniadanie

 Mama mi od pewnego wpajała, jak ważne są wspólnie zjedzone posiłki. W związku z tym, że ja i Mąż w tygodniu więcej się nie widzimy , niż widzimy, to te wspólne posiłki raczej odpadają, a już nie mówią o wspólnym ich przygotowaniu. Tak więc, wczoraj jak już wiedziałam, że w niedzielę będę sama, to przestawiłam posiłek na wspólną kolację, i uwaga podałam "najbardziej wyszukaną potrawę", czyli sałata ze wszystkim co miałam warzywnego w lodówce i pokrojoną świeżą ciabatte własnej produkcji:


 Dzisiaj na obiad na "Pragie" jadę, po praz pierwszy z zamiarem wykonania zdjęć potraw z tego hipsterskiego lokalu. Za jakość zdjęć nie odpowiadam, jak zwykle będzie komóra, ponieważ moja super mega wypasiona lustrzanka jest jeszcze w sklepie na półce.
 A oto i Babciny pstrążek z ziemniorami, pieczarami i rozgotowanym brokułem (jak to Babcia powiedziała, że ona taki woli) ygh.:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz