piątek, 29 sierpnia 2014

Słowa otuchy

  Nie było dla mnie/nas, łatwą sprawą podjęcie decyzji, iż nadszedł czas na zakozienienie, samo zakozienienie, też wbrew pozorom nie jest łatwą, sprawą, a człowiek za młodu tak się stresował że wpadnie. Może też i to że z wiekiem to trochę trudniej, się człowiek stresuje, pracuje po nocach, mija się, mało ma czasu dla siebie/nas. Kiedy już w końcu się zakozi, to się dopiero zaczyna. To mój pierwszy w  życiu taki stan, stres nie mały, bo przecież to nie zakup nowego kwiatka, czy adopcja szczeniaka. Martwisz się czy Koźlaczka będzie dobrym człowiekiem, czy będzie szanować, kochać, ludzi, życie i samą siebie. Chcesz żeby się czuła spełniona, żeby zawsze była sobą, żeby niczego w życiu nie żałowała, żeby wiedziała co jest w życiu ważne. To już masz stresa, do tego dochodzi, martwienie się o jej zdrowie, o ból podczas rodzenia, o wybory dotyczące jej osoby o to wszystko co zapewne dręczyło jakieś trzydzieści lat temu moją Mamę. A przecie masz się nie stresować, bo to szkodzi. I wiesz co to wszystko by się dało jakoś racjonalnie wytłumaczyć, gdyby nie ludzie, a wygląda to mniej więcej tak: w którym jesteś miesiącu? tym i tym, a no to teraz najgorsze masz przed sobą. O dzięki jakbym nie wiedziała o tym że w ciąży nie chodzi się od tyłu, przecie wiadomo że najgorsze jest na końcu, i na prawdę ciężarnej aż tak umysłu nie odjęło żeby o tym nie wiedzieć. Albo no to teraz ci się zacznie, wyśpisz się za dwadzieścia lat, będziesz cały czas sprzątać, prać, prasować, gotować, będziesz zarzygana, obsrana, czytasz książki? zapomnij, następną przeczytasz na emeryturze, lubisz wycieczki, zapomnij, następna za dwadzieścia lat, zapomnij, zapomnij, zapomnij a o śnie to już nie wspominając, bo to już w ogóle podobno stan bardzo przeszły, wręcz pradawny. Zapomnij.
  I tak sobie słuchasz, tych kochanych, życzliwych osób, które może i nie wiedzą, że i tak nie jest ci lekko, każda "złota myśl" zaczyna pomału wiercić ci dziurę w mózgu, co ty najlepszego zrobiłaś, bosze, przecie teraz to tylko wziąć i się powiesić, no jakaś totalna porażka życiowa. Jedna postać w tym cyrku, mówi owszem że nie jest łatwo (nikt nie mówił, że będzie), ale to największy cud jaki ma, że to najpiękniejsze w życiu co ją spotkało i tak mnie te parę słów ciągnie na powierzchnię. Swoją drogą, to po raz kolejny mnie upewnia w tym że jesteśmy narodem narzekaczy. A wystarczyłoby, że na dzień dobry ciężarnej , zapytasz się jak się czuje,albo coś w ten deseń, a nie: Oooo ale ci brzuch urósł.( No, dziwne.) W co ty się wpakowałaś, teraz to tylko kupa, cyc, L4, kasa, podkrążone oczy, itd.

Dziwne jest to, że większość z tych osób nie ma dzieci.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz