środa, 12 listopada 2014

Durak

 Durak ze mnie i tyle. Nie wiem co mi się wryło do łba, że kobieta w ciąży to jest taka rozmemłana i zaniedbana, bo jej się już nic nie chce, bo po co, bo i tak gruba jest itd. Postanowiłam, więc od samego początku jak tylko się dowiedziałam, że mam w środku Myszona, że się nie dam. Że będę mieć zawsze świeże włosy, nie dopuszczę do odrostów, dalej będę regulować brwi, żeby dziecko po porodzie zamiast matki nie zobaczyło Fridy, golić wszystko na ciele co potrzeba, wcieranie olei, kremów, nie będę chodzić w workach, itd itd.
 Dzisiaj kiedy nie zostało mi już jakoś dużo czasu do mety, stwierdziłam, że jestem kompletnym kretynem, przecież każda kobieta o siebie dba, w taki czy inny sposób, no mi chodzi o ten taki że nie śmierdzi się i wygląda estetycznie dla otoczenia, więc jak dowiaduje się, że jest w ciąży to raczej się nic nie zmienia, szczególnie że połowę, jak nie więcej tego czasu i tak chodzi do pracy i ma kontakt ze światem żywych. No i dotarło do mnie, że to zaniedbanie nie jest w trakcie ciąży, tylko po porodzie.
 A już taka dumna byłam z siebie. Za parę dni, albo tygodni, mam jednak nadzieję że dni, będę śmierdziała, miała tłuste włosy, chodziła z odrostami, worami pod oczami, ufafluniona, zarośnięta niczym kot perski, brudna i nie wiem co jeszcze, bo już na samą myśl mnie mdli. Boże proszę uchowaj i daj mi dla siebie tych parę minut dziennie.
P.S. co nie wyklucza że dalej kocham mój domowy dresiczek.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz