Nie, nie pochłonęła mnie kosmiczna przestrzeń, ale po drodze człowiek miał długi urlop, po którym wrócił odmóżdżony. Popracował miesiąc i teraz ma tydzień urlopu, który w odróżnieniu od poprzedniego odróżnia go to, że spędza w domu na sprzątaniu, wywalaniu szpargałów walających się pod nogami i ogólnie na myśleniu, czytaniu.
Wiesz chyba przechodzę kolejny etap w życiu, nie napiszę Ci jeszcze jaki, bo sama nie wiem, na czym on do końca polega. TU GRA MUZYKA
Wiem, wiem tylko że różnica w przechodzeniu "etapów" w życiu kiedyś a dziś polega na tym, że kiedyś widziałam jak on nadszedł, praktycznie jak już przeszedł, paradoks. A teraz czuję jak jakieś coś, się we mnie przeobraża, taka życiowa poczwara, albo nie raczej gąsienica, której to do kadłubka dochodzi kolejny segment. To może mnie nie usprawiedliwia, ale kupiłam nowe sandały, fajne po przecence :) po normalnej bym nie kupiła. Sandał lewy jest taki jak powinien, czyli nie ma cekinów, solidną podeszwę, a nie cienką deskę, jest ze skóry, i nie ma wiązań na kostce. A prawy jest taki jak lewy, tylko że prawy.
sandał
Kozi, już myślałam, żeś blogowo umarła. Pierdolić etapy. I tak nie ma żadnych linii, cięć, granic, ścian, murów. Jest sobie życie. Poczwarko.
OdpowiedzUsuńAle żeby nie było: w każdym życiu potrzebne są sandały.
ja natomiast wprost przeciwnie uważam, że etapy są zajebiste - grunt to pilnować, żeby go złapać, jak właśnie jest a nie jak sie skonczy.
OdpowiedzUsuńot co!
zgodnie z kolejnym etapem, wywaliłam pół szafy, aż się zdziwiłam że w niektórych rzeczach mogłam chodzić :/, pomiziałam nowe sandały i czekam na NIEOBUTĄ
OdpowiedzUsuń